Zapytaj
o ofertę

Aktualności

Ustawa o rynku mocy. Ceny prądu pójdą w górę

Ustawa o rynku mocy proponowana przez Ministerstwo Energii spowoduje wzrost cen prądu – ostrzegają organizacje zrzeszone w Koalicji Klimatycznej. Przeciętny Kowalski zapłaci miesięcznie około 11 zł zł więcej. O wiele mocnej po kieszeni dostaną małe i średnie firmy.

Projekt ustawy ujrzał światło dzienne w grudniu. W założeniu zmiana przepisów ma zapobiec niedoborom mocy wytwórczych. Rząd chce stworzyć ekonomiczne zachęty do budowy nowych jednostek wytwórczych i modernizacji tych, które już działają.

Ile zapłacimy za prąd

Jednak pieniądze na te zachęty trzeba skądś wziąć. Rynek mocy ma pochłaniać po kilka miliardów złotych rocznie: w 2021 r. ma to być 4,1 mld zł, a pięć lat później – w 2026 r. – już 5,1 mld zł. Te koszty zostaną przerzucone na małe i średnie firmy oraz gospodarstwa domowe. Od tych pierwszych rząd planuje zebrać 1,7 mld zł w 2021 r. i 2,2 mld zł w 2026. Od gospodarstw domowych zaś 1,4 mld zł w 2021 r. i 1,7 mld w 2026 r.

W tym celu od 2021 r. ma być wprowadzona nowa opłata. Jej wysokość dla gospodarstw szacuje się na 130 zł w 2021 r. i ponad 150 zł w 2026 r. Małe i średnie firmy za cztery lata mają płacić rocznie 520 zł więcej niż obecnie, a w 2026 r. o 625 zł więcej.

– Po wprowadzeniu tej opłaty przeciętna polska rodzina zapłaci za prąd około 8-10 proc. więcej – szacuje Dominik Owczarek, analityk Instytutu Spraw Publicznych. Według jego szacunków, podniesienie rachunku za prąd nawet o te około 11 zł miesięcznie zwiększy grono zagrożonych ubóstwem energetycznym o 54 tys. osób. – To symulacja przy konserwatywnych założeniach, że opłata wyniesie 120 zł rocznie. 54 tys. osób to liczba odpowiadająca liczbie mieszkańców Ostrołęki czy Białej Podlaskiej – dodaje ekspert.

O ubóstwie energetycznym mówimy w przypadku ludzi, którzy ze względu na sytuację materialną mają problem z ogrzaniem domu albo jego oświetleniem. Szacuje się, że w Polsce ubóstwo energetyczne dotyka 9,6 proc. gospodarstw domowych, czyli ponad 4 mln osób.

Na wprowadzeniu rynku mocy – jak przestrzega Koalicja Klimatyczna – najbardziej stracą najubożsi, którzy otrzymują dodatek elektryczny. Osoby samotne otrzymują 11,29 zł takiego dodatku, więc po odliczeniu 10,83 zł opłaty na rzecz rynku mocy zostanie im 46 groszy pomocy państwa.

Ekspert Koalicji, prof. SGGW Zbigniew Karaczun, zwraca uwagę, że poza gospodarstwami domowymi opłatę odczują małe firmy, szczególnie te, które zużywają sporo energii. – Chodzi tu na przykład warsztaty samochodowe czy gospodarstwa rolne. Polska już teraz znajduje się w gronie państw o najwyższym poziomie ubóstwa energetycznego w Europe. W naszym przekonaniu ta ustawa tylko to pogłębi – mówi.

Polska stoi na węglu. Importowanym

Na tym krytyka rządowych propozycji się nie kończy. Zdaniem Koalicji ustawa nie tylko nie rozwiąże problemów polskiej energetyki, lecz tylko je utrwali. Szczególnie, że system planowanych zachęt spowoduje, że najbardziej będzie opłacało się budować nowe bloki węglowe. To według organizacji nie tylko nie rozwiąże problemów z niedoborem mocy, ale i uzależni Polskę od importowanego węgla.

– Z mlekiem matki wysysamy przekonanie, że Polska stoi na węglu i tego węgla nam nigdy nie zabraknie. Rzeczywiście, geologicznie mamy go dużo, ale łatwo dostępne złoża się wyczerpują. Wydobycie będzie coraz droższe, a do tego dojdą opłaty za emisję CO2. Polska już jest importerem netto węgla energetycznego, a ta tendencja będzie się pogłębiać – zauważa Zbigniew Karaczun.

Dodaje, że proponowane przez rząd rozwiązania nie doprowadzą do poprawy czystości powietrza i zmniejszenia ilości ścieków, a reforma całego sektora mogłaby stać się do tego dobrą okazją.

– Teraz się decyduje, jak będzie wyglądała nasza energetyka przez najbliższe 30-50 lat. Powinniśmy rozmawiać na ten temat. Potrafiliśmy jako społeczeństwo zbudować szeroki konsensu wokół naszej akcesji do Unii Europejskiej i NATO. Dyskusja o naszym bezpieczeństwie energetycznym ma taką samą wagę – mówi prof. Karaczun.