Zapytaj
o ofertę

Aktualności

Zmiany w ustawie o OZE zaszkodzą wielu firmom oraz zwiększą koszty energii

Przegłosowana w piątek nowelizacja ustawy o OZE zwiększy, zamiast zmniejszyć, koszty energii dla Polaków, gdyż w obecnym kształcie będzie wspierać instalacje wytwarzające drogą energię – ostrzega Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Zmiany w ustawie o OZE zaszkodzą też wielu firmom.

Za ustawą głosowało 239 posłów, przeciw było 147, wstrzymało się 16. Projekt był autorstwa posłów PiS. Zdaniem autorów ustawa przyczyni się do uregulowania zasad lokalizowania elektrowni wiatrowych na terytorium Polski.

W projekcie największe kontrowersje wzbudził zapis, że farmy wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych niż 10-krotność ich wysokości wraz z wirnikiem i łopatami. W praktyce to 1,5-2 km. Zdaniem klubów opozycyjnych przyjęcie tego przepisu doprowadzi do całkowitego zahamowania rozwoju energetyki wiatrowej.

Do tej pory w rozwoju energetyki wiatrowej wyprzedzali nas tylko Niemcy, jednak nowa ustawa o Odnawialnych Źródłach Energii spowoduje, że ten rynek w Polsce zatrzyma się na kolejne dziesięć lat. – To się skończy tragicznie dla całej branży OZE w Polsce – powiedział money.pl podczas Europejskiego Kongresu Ekonomicznego, Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki.

Ustawa podnosi czterokrotnie podatek od nieruchomości i mimo zapewnień, że ten wzrost nie był celem ustawodawcy, to w ostatniej wersji projektu ustawy podwyższony podatek nadal jest zachowany – przypomniał Centarki.

Dodatkowo, jak argumentuje Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej, najtańszą technologią wytwarzania energii odnawialnej jest energetyka wiatrowa, która kreuje też miejsca pracy i szereg korzyści gospodarczych dla całego kraju. Tymczasem wejście w życie tych przepisów sprawi, że większość z obecnie zatrudnionych w branży wiatrowej 8 tysięcy osób straci pracę, wiele instalacji zbankrutuje, a polski cel dla OZE nie zostanie spełniony, co narazi Polskę na ogromne straty finansowe.

Zmiany regulacji spowodują, że Polska nie będzie w stanie produkować wystarczającej ilości zielonej energii i będzie musiała ją kupować za granicą.

Zgodnie z proponowanymi przepisami zdecydowana większość instalacji odnawialnych źródeł energii (wszystkie o mocy równej i większej niż 500 kW) zostanie też pozbawionych prawa do sprzedaży wytworzonej przez siebie energii elektrycznej do tzw. Sprzedawcy Zobowiązanego – zaznaczają eksperci Lewiatana.

 – Wprowadzenie braku obowiązku zakupu energii z OZE dla tak wielu instalacji będzie skutkowało istotnym obniżeniem ich przychodów, co z kolei znacząco wpłynie na rentowność projektów. Takich sytuacji można jednak uniknąć, jeśli parlamentarzyści i przedstawiciele rządu nie będą rezygnowali z szeroko prowadzonego procesu konsultacji z przedstawicielami wszystkich sektorów OZE obecnych w Polsce. Tylko w ten sposób możliwe jest stworzenie stabilnych i przewidywalnych warunków do inwestowania, które nie obciążą nadmiernie końcowych użytkowników energii elektrycznej w Polsce – powiedział Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Wejście w życie projektu grozi też niewykorzystaniem części energii przeznaczonej przez rząd do aukcji. Wynika to z nowego kształtu koszyków aukcyjnych, który zakłada podział odnawialnych źródeł ze względu m.in. na produktywność instalacji, czy wielkość emisji dwutlenku węgla, a nie na przykład na koszt wytworzenia energii, co dla odbiorców energii powinno być najważniejszym kryterium.

Za dużo zielonych certyfikatów

Dokument całkowicie pomija też kwestię ogromnej nadpodaży zielonych certyfikatów, która wynosi dziś ponad 20 TWh. Ich cena kształtuje się obecnie poniżej 100 zł/MWh, co nie pozwala na osiągnięcie rentowności praktycznie żadnych instalacji OZE. Co więcej, nowe zapisy pogorszą jeszcze sytuację, ponieważ zakładają obniżenie obowiązku umorzenia zielonych certyfikatów w przyszłym roku poniżej zapisanego w poprzednio przyjętej ustawie poziomu 20 proc.

W ten sposób nie tylko naruszone zostaną prawa nabyte inwestorów, którzy podejmowali decyzje inwestycyjne w oparciu o zapisy ustawy z 20 lutego 2015 roku, ale i ceny zielonych certyfikatów spadną jeszcze bardziej.

Projekt nowelizacji zakłada też przywrócenie możliwości korzystania z pełnego wsparcia dla technologii współspalania w ramach tzw. dedykowanej instalacji spalania wielopaliwowego. Do już „zamkniętego” systemu może być więc wprowadzona dodatkowa liczba nowych certyfikatów, co jeszcze bardziej zwiększy ich nadpodaż.

Podwójna kara?

Żeby tego uniknąć obowiązek umorzenia świadectw pochodzenia powinien w najbliższych latach pozostać na poziomie 20 proc., co w 2021 roku doprowadziłoby do odzyskania względnej równowagi na rynku – twierdzi PSEW. W tym wypadku rozwiązaniem byłoby wprowadzenie stałego mechanizmu regulacji rynku zielonych certyfikatów na wzór systemu szwedzkiego, gdzie kwotę obowiązku koryguje się co dwa lata.

Projekt nowelizacji ustawy o OZE przewiduje też karę za brak osiągnięcia „stopnia wykorzystania mocy zainstalowanej”, co doprowadzi do podwójnego karania za to samo przewinienie. W przypadku nawet niewielkiego, systemowo nieistotnego i niezawinionego wyprodukowania mniejszej ilości energii niż zostało to ustalone, zwracana ma być cała pomoc publiczna za 15 lat wsparcia.

Tego rodzaju wymogów nie przewiduje żaden przepis prawa Unii Europejskiej, ani żaden system wsparcia na świecie. Jeśli wytwórca energii z OZE miałby zwracać otrzymaną pomoc publiczną, to powinno następować to wyłącznie w stopniu odpowiednim do niewyprodukowanej przez niego energii.

Niezgodnie z przepisami UW

Z nową ustawą wiąże się jeszcze jeden problem. Zawiera ona rozwiązania sprzeczne z szeregiem unijnych przepisów. A wręcz – jak wynika z opinii prawnej przygotowanej przez międzynarodową kancelarię prawną Chadbourne & Parke – nie jest zgodna z Dyrektywą OZE.

– Pomija również zastrzeżenia zgłaszane już przez Komisję Europejską wobec wspierania współspalania na takim samym poziomie jak innych technologii. Doprowadzić to może do nadwsparcia i skarg kierowanych do Komisji Europejskiej – mówi mec. Przemysław Kałek, partner i radca prawny w warszawskim biurze Chadbourne & Parke.

– Nowelizacja przywróci możliwość korzystania ze wsparcia dla wytwarzania energii elektrycznej w technologii współspalania w dedykowanych instalacjach spalania wielopaliwowego. Technologia ta będzie wspierana przez szereg przepisów, a wytwórcy korzystający z tej technologii w instalacjach dedykowanych uzyskają prawo do korzystania z systemu aukcyjnego dla OZE albo do otrzymywania świadectw pochodzenia. Tym samym współspalanie, które nie tworzy nowych mocy wytwórczych stanie się beneficjentem systemu, który z założenia ma wspierać nowe inwestycje w zieloną energię – dodaje prawnik.

Budzi również wątpliwości również pod względem zgodności z Wytycznymi Komisji Europejskiej oraz Rozporządzeniem GBER ze względu na arbitralność preferowania niektórych technologii wytwarzania energii elektrycznej w instalacjach OZE oraz brak możliwości weryfikacji adekwatności i proporcjonalności przyznawanej pomocy.

Z opinii przygotowanej przez kancelarię Chadbourne & Parke wynika także, że projekt nowelizacji ustawy OZE autorstwa posłów PiS jest sprzeczny z dwoma innymi dokumentami – Dyrektywą 2009/72/WE oraz z Dyrektywą OZE – ponieważ zagraża realizacji zasadniczego celu Dyrektywy jakim jest stworzenie stabilnych warunków rozwoju energetyki odnawialnej.

– Przepisy te bardzo mocno zmieniają zasady wsparcia określone w Ustawie OZE. Systemy wspierania zielonej energii powinny być maksymalnie stabilne, by zwiększać zaufanie inwestorów. Tymczasem przywrócenie pełnego wsparcia dla technologii współspalania, czy pozbawienie wytwórców posiadających instalacje o mocy ponad 500kW, którzy rozpoczęli wytwarzanie energii przed dniem wejścia w życie rozdziału IV Ustawy OZE, prawa do sprzedaży energii elektrycznej Sprzedawcom Zobowiązanym, to zaufanie osłabią – dodaje Wojciech Cetnarski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.

Źródło: www.money.pl